Noc. Pokonałeś już szmat drogi, ale nim wskoczysz pod pierzynę, czeka cię jeszcze kilka godzin jazdy. Dokucza ci piekielne zmęczenie. Monotonia dobija. Żeby tak się chwilkę zdrzemnąć — marzysz sobie. — Zamknąć oczy i odpocząć.
I wtedy dzieje się coś, co nie powinno nastąpić. Samochód mknie autostradą, twoje ręce spoczywają na kierownicy, w radiu leci znana melodia — a ty przestajesz być tego wszystkiego świadom. Stajesz się pasażerem prowadzonego przez siebie samochodu. Ogarnia cię senność.
Auto zaczyna pomalutku zbaczać z szosy. Koła z wolna wtaczają się na białą linię pobocza, wyrzucając w górę żwir, który stuka o podwozie. Ale ty tego nie słyszysz, podobnie jak nie zauważasz, że samochód znosi na prawo.
Samochód przekracza żłobienia na poboczu jezdni, obecne na większości dzisiejszych dróg. Wtem rozlega się głośny terkot, który wyrywa cię ze snu. Momentalnie dociera do ciebie, co się dzieje. Błyskawicznie skręcasz samochód z powrotem na pas i wpatrujesz się w drogę przed sobą, próbując uspokoić walące serce.
Przyjrzyjmy się, co wydarzyło się w twoim organizmie, gdy usłyszałeś hałas i zdałeś sobie sprawę z niebezpieczeństwa.
Twoje hormony
Kiedy byłeś przytomny, jazdę kontrolowała przednia część mózgu, odpowiedzialna za pamięć krótkotrwałą, koncentrację, inhibicję i racjonalne myślenie. Gdy jednak terkot kół, które najechały na żłobienia na poboczu jezdni, wyrwał cię z półsnu, mózg spowodował wytwarzanie i uwolnienie kilku silnych hormonów, mających dać ci kontrolę nad poczynaniami na zasadzie odruchu, a nie świadomego wyboru. Hormony te zablokowały przednią część mózgu, żebyś mógł sprowadzić samochód z powrotem na drogę, nawet o tym nie myśląc.
W tym czasie płuca, na skutek gwałtownego oddychania, zaczęły przyjmować więcej tlenu, a śledziona wyprodukowała białe i czerwone krwinki, tak aby krew rozprowadziła w organizmie więcej tlenu. Przepływ krwi w ciele wzrósł o 300-400 proc., przygotowując mięśnie, płuca i mózg do natychmiastowej reakcji.
Błyskawicznie reagujące hormony zablokowały również pewne funkcje układu odpornościowego, aby organizm mógł sobie poradzić z obrażeniami w takich miejscach jak skóra, szpik kostny czy węzły chłonne. Płyny ustrojowe uszły z miejsc mniej w tym momencie ich potrzebujących, jak choćby usta. Krew odpłynęła ze skóry, żeby wesprzeć serce i tkanki mięśniowe, a trawienie i inne funkcje organizmu chwilowo całkowicie ustały.
Adrenalina
A teraz najbardziej niebezpieczna część – w momencie stresu organizm zalała fala adrenaliny. Adrenalina bardzo się przydaje, na przykład sprawia, że szybciej się ruszasz, wyżej skaczesz i wykazujesz się siłą, o której nigdy nie sądziłeś, ze ją masz. Przyśpiesza ponadto krzepnięcie krwi, co nie stanowi problemu, pod warunkiem — uwaga! — że masz zdrowe serce.
Przypuśćmy jednak, że palisz, masz nadwagę, mało ćwiczysz albo spożywasz dużo tłuszczów i przetworzonych węglowodanów. Powiedzmy też, że miałeś w rodzinie sercowców i idąc pod górę lub wykonując coś forsownego, odczuwasz ból w klatce piersiowej. Wszystko to warunki wstępne do zawału, przyczyniające się do wytwarzania złogów, które powodują zwężenie arterii.
Dorzućmy do tego czynnik stresogenny – jak ocknięcie się w pędzącym samochodzie i uzmysłowienie sobie, że spałeś za kółkiem. Adrenalina zalewa organizm, powodując lepkość krwi. Przypadkowo trochę złogów skleja się, tworząc skrzep, który zaczyna wędrować po organizmie, aż dociera do obszaru o mniejszej przepustowości. Tętnica zatyka się. Krew i transportowany tlen nie mogą się dalej przemieszczać. Jeśli dzieje się tak w sercu, dostajesz zawału, jeśli w mózgu — masz wylew i umierasz na miejscu w aucie.
Czy zabija cię przyśnięcie za kierownicą? Nie. A może stres wywołany nagłym przebudzeniem się i zdaniem sobie sprawy, że grozi ci poważne niebezpieczeństwo? Też nie. Zabiło cię to, co robiłeś lub czego nie robiłeś tamtego, poprzedniego i jeszcze poprzedniego dnia, i jeszcze, jeszcze wcześniej. To tryb życia spowodował zatrzymanie serca, gdy mknąłeś do domu ciemną, opustoszałą drogą. Stres, w tym przypadku stres emocjonalny, był tylko iskrą zapalną
Czy zatem stres emocjonalny jest niewskazany? Niezupełnie. Stres daje ci zdolność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. To niezdrowy organizm przygotował grunt pod tragedię. To styl życia stworzył niestabilne warunki, w których stres stał się twoim największym wrogiem.
Jak radzić sobie ze stresem?
Stres nie jest niczym złym, nawet wpływa korzystnie na zdrowie. Życie jednak niesie długotrwałe sytuacje stresowe, których nie da się uniknąć. Jeśli wykazujesz oznaki nadmiernego zestresowania — nieprzespane noce, nadkwasotę, częste ból głowy — spróbuj zastosować przedstawione niżej dwanaście kroków, dzięki którym zredukujesz ilość stresu. Ich autorką jest Connie Stetler, trener osobisty z Houston w stanie Teksas. Connie pomaga biznesmenom żyjącym w ciągłym stresie. Jej rady są naprawdę przemyślane i sprawdzone.
Ujęła je w 12 kroków.
- Weź codziennie przynajmniej sześć głębokich oddechów, dzięki czemu rozluźnisz ciało i oczyścisz umysł.
- Wykonuj 3-4 razy w tygodniu ćwiczenia, które przyśpieszą puls. Jakie? Na przykład szybki spacer lub kilka rundek w górę i w dół po schodach,
- Codziennie daj kilkanaście pocałunków dziecku lub domowemu zwierzątku. Kluczowym słowem jest tu „daj”. My, ludzie, zazwyczaj bierzemy, ale gdy dajemy, redukujemy nagromadzony stres.
- Dwa, trzy razy w tygodniu wykonuj przez kilka minut ćwiczenia siłowe, na przykład podnoś ciężary, ruszaj się, napinaj mięśnie.
- Sypiaj po osiem godzin dziennie.
- Spożywaj każdego dnia dziewięć porcji owoców i warzyw, tych „smacznych lekarstw”. Mięso i produkty nie mają tej zalety.
- Dwa razy dziennie zrezygnuj z czegoś, co mogłoby cię zestresować. To dużo mniej stresujące niż decyzja na „tak”,skutkująca przepracowaniem lub wypaleniem.
- Dziesięć razy na dzień pomyśl sobie o czymś miłym. Pozytywne nastawienie wspaniale zmniejsza stres, pozwalając nadziei przebić się do przeciążonego umysłu.
- Pięć razy dziennie serdecznie się pośmiej. Naukowcy zaczynają powoli odkrywać, że jak stwierdził kiedyś mędrzec, śmiech to naprawdę dobre lekarstwo1.
- Raz, dwa razy na dzień posiedź sam w ciszy przez kilka minut. Przypomnij sobie, że masz niebiańskiego Ojca, który się tobą opiekuje.
- Pij codziennie osiem szklanek wody. Nie soku owocowego, nie napoju gazowanego, nawet nie mleka sojowego. Wody. Dlaczego? Bo to ona przede wszystkim daje zdrowie. Czysta woda oczyszcza i nawilża organizm, a także wypłukuje toksyny. Picie wody to jak branie wewnętrznego prysznica!
- Przynajmniej raz dziennie powiedz bliskiej osobie, że ją kochasz. Wyrażanie miłości może uspokoić zestresowane serce. Jak myślisz, czemu Jezus tyle czasu poświęcał mówieniu ludziom, że są kochani?
Wreszcie, pamiętaj, te stres jest niezbędnym elementem życia, ale nie śmierci.
Charles Mills
1 Zob. Prz 17,22.
Artykuł pochodzi z czasopisma Znaki Czasu.
Czasopismo można zakupić w sklepie Wydawnictwa Znaki Czasu
www.sklep.znakiczasu.pl lub w wersji papierowej w dużych salonach Empik.