Gdy dorastałem w Nowym Jorku, nabijanie się z policji było w modzie. Razem z kolegami wyzywaliśmy ich od „świń”. Byliśmy bardzo dumni z siebie, gdy opowiadaliśmy o tym, jak przedrzeźnialiśmy gliny, a potem uciekaliśmy przed nimi. Pewnego razu, gdy prowadziłem skradziony samochód, zatrzymałem się obok oficera policji i zapytałem go o kierunek, by później razem z kolegą śmiać się z jego głupoty, że nas nie zatrzymał. Uważaliśmy gliny za naszych wrogów.
Pewnej nocy całe moje złe nastawienie do policji zmieniło się w jednej chwili. Przeglądałem kanały telewizyjne i zobaczyłem przerażające sceny z płonącego budynku. Kamery przekazywały rozgrywającą się tragedię — biegających strażaków gaszących ogień, ludzi, którzy próbowali szukać schronienia na balkonach, innych skaczących z okien ogarniętych ogniem. W pewnej chwili jedna z kamer zatrzymała się na głównym wejściu do budynku, z którego wydobywały się języki ognia. Z wejścia tego nagle wybiegł jeden z oficerów policji, trzymając w rękach koc. Z jego ubrania unosił się dym. Kiedy przedzierał się przez tłum na otwartą przestrzeń, strażacy po- lali go wodą. Po chwili ostrożnie położył na trawę coś zawiniętego w koc. W kocu było małe nieprzytomne dziecko. Kompletnie ignorując swoje oparzenia, oficer założył dziecku respirator. Moje wrogie nastawienie wobec policjantów zmieniło się, gdy zobaczyłem jak ten człowiek ryzykował swoim życiem, aby ratować ludzi, którym służy. Niespodziewanie uświadomiłem sobie, że może to ja jestem niedobry, a nie policja.
To zadziwiające, ale podobnie rzecz się ma z naszym stosunkiem do Boga. Przez długie lata myślałem, że Bóg mnie nie akceptuje, że jest przeciwko mnie — jest takim „wielkim policjantem” w niebie, obserwującym i czekającym na chwilę mojego niewłaściwego zachowania, by móc mi przyłożyć pałką! Jest tam tylko po to, aby ograniczyć moje szczęście. Wiele lat później zobaczyłem na nowo obraz umierającego Jezusa, który mnie ratuje. W ewangelii Jana 10,10 na- pisano: „Ja przyszedłem, abyś miał życie i obfitował” (parafraza), i uświadomiłem sobie, że Jezus pragnie przede wszystkim, byśmy porzucili rzeczy, które nam szkodzą i nas ranią!
Jesteś tym, na czym skupiasz swój wzrok
Jestem zaniepokojony współczesną młodzieżą. Przez całe swoje dzieciństwo naśladowałem amerykańskich bohaterów. Zawsze wyobrażałem sobie, że jestem podobny do Daniela Boone’a czy Davy- ’ego Crocketta. (Muszę się przyznać, że w pewnym okresie swojego życia miałem nadzieję, że mógłbym być podobny do Supermena!)
Przed kilku laty jeden z moich synów opowiadał mi o serialu, w którym bohaterami są nastoletni „mutanci” — żółwie Nindża. Mieszkają oni w nowojorskich kanałach ściekowych i jedzą samą pizzę! Wydaje mi się, że nasz kraj ma wielkie kłopoty, skoro nasze dzieci dążą do naśladowania zmutowanych żółwi Nindża, mieszkających w ściekach! Ludowe przysłowie głosi: „Jesteś tym, co jesz”, co również można odnieść do tego, czym karminy nasz umysł.
Biblijna zasada podaje nam, że człowiek zostaje tym, komu od- daje pokłon i na kim koncentruje swój wzrok. „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz” (II Kor. 3,18). Myślę, że przyczyną przemocy w naszym świecie i zachowania części naszej młodzieży jest długotrwałe oglądanie aktów przemocy, oszustwa i seksu, emitowanych w telewizji, co później znajduje odbicie w ich życiu.
Dowody na istnienie Boga
Jest wiele sposobów, by zobaczyć Boga. Oczywiście najlepiej możemy Go poznać w jego Słowie. Bóg również objawia się nam za pośrednictwem innych ludzi i rzeczy, które uczynił. We fragmencie z Księgi Izajasza czytamy, że aniołowie w obecności Boga wołali: „Pełna jest wszystka ziemia chwały Jego!” (Iz. 6,3).
Wielu ludzi nie potrafi dzisiaj dostrzec Pana przez dzieła Jego stworzenia, bo ich wzrok jest zaćmiony kataraktą ewolucji. Jedna z największych bitew, jaką musiałem stoczyć, kiedy przyjąłem Chrystusa, a zwłaszcza Biblię, była spowodowana tym, że dotychczas wierzyłem w ewolucję.
W większości Swoich podobieństw Jezus zwraca naszą uwagę na rzeczy, które uczynił Bóg (Mat. 6,26). Nawet w tym świecie pełnym grzechu, możemy dostrzec w Jego stworzeniu liczne dowody Bożej mocy, mądrości i miłości (Rzym. 1,20). Cała ziemia napełniona jest Jego chwałą, i dlatego możemy dostrzegać Boga poprzez rzeczy, które On uczynił. Na to jednak potrzeba nam nieraz dużo czasu…
Doug Batchelor