Albert Einstein był nie tylko genialnym fizykiem, ale sformułował także najważniejszą zasadę wychowania: „Dawanie przykładu nie jest głównym sposobem wywierania wpływu na zachowanie innych ludzi; jest jedynym sposobem”.
— Dlaczego wymagacie od nas czegoś, czego sami nie robicie? — usłyszałam niedawno od mojego dziewięcioletniego syna, który stanął przede mną z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
— Co dokładnie masz na myśli? — zapytałam, chcąc uczciwie podejść do sprawy. W odpowiedzi usłyszałam całą listę rzeczy, które dzieci muszą robić albo których robić nie mogą, a my, dorośli, nie musimy bądź możemy robić. I nie były to zarzuty łatwe do odparcia odpowiedziami w stylu: to my, rodzice, planujemy budżet rodzinny, bo to my zarabiamy pieniądze. Nie, nie chodziło o rzeczy wpisane w kompetencje dorosłych czy ich przywileje. Nie o tym mówił mój syn…
Więc o czym? O tym, że nie pościeliłam łóżka w naszej sypialni (a bardzo śpieszyłam się wtedy na pociąg), a zawsze wymagam, żeby moje dzieci przed wyjściem do szkoły ścieliły swoje łóżka. Albo że zostawiłam torbę w przedpokoju, a nie pozwalam, aby one zostawiały tam swoje plecaki.
Tyle przykładów chyba wystarczy. Myślę, że jako rodzice, wychowawcy czy opiekunowie dobrze pamiętamy sytuacje, w których wymagaliśmy od dzieci czegoś, czego sami nie robiliśmy lub nie zawsze robiliśmy. Niestety, takie zachowanie ze strony dorosłych nie sprzyja kształtowaniu pożądanych zachowań i nawyków u dzieci. Postępując w ten sposób, tracimy wiarygodność, a wraz z nią również siłę perswazji. Jedną z dobrych i niezbędnych zasad w procesie wychowania jest wymaganie od innych tylko tego, czego najpierw wymaga się od siebie. Nie zawsze jest to proste, bo nagle okazuje się, że wychowanie naszego dziecka musimy zacząć od wychowania siebie!
Takie podejście łączy się z zasadą przykładu — najważniejszą prawidłowością procesu wychowania. Albert Einstein sformułował ją tak: „Dawanie przykładu nie jest głównym sposobem wywierania wpływu na zachowanie innych ludzi; jest jedynym sposobem”. Jedynie nasz własny przykład jest tym, co ma siłę oddziaływania na nasze dzieci. Nasza postawa wobec innych, wobec trudności i niepowodzeń, podejście do problemów, nasz sposób spędzania wolnego czasu, reagowania na słowa i zachowanie drugiego człowieka (w tym także naszego dziecka!), wszystko to jest pilnie rejestrowane przez małego, a z czasem większego obserwatora, który uczy się życia, patrząc na to, jak my żyjemy.
Za każdym razem, gdy to sobie uświadamiam, czuję niemal fizycznie ciężar odpowiedzialności za drugiego człowieka. Odpowiedzialność ta nie wiąże się z braniem na siebie niepowodzeń dziecka czy błędów, jakie popełnia, bo przecież, jako rodzice nie przeżyjemy życia za nasze dzieci (choć niektórzy może by i tak chcieli, starając się za wszelką cenę uchronić je od błędnych decyzji). Ta odpowiedzialność wynika ze świadomości, że proces wychowania to powiedzenie dziecku: popatrz na mnie i zobacz, jak się żyje! Proces wychowania to nie mówienie, jak powinno się żyć, postępować; to raczej powiedzenie: popatrz! To bycie przykładem we wszystkim, co się mówi i robi, jak się zachowuje. I to nie w wybranej sytuacji, ale zawsze.
Apostoł Jan w jednym ze swoich listów napisał: „Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą”1. Parafrazując ten cytat w kontekście wychowania, można powiedzieć: wychowujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą. Autentyczne zachowanie rodziców jest tym, co przemawia do dzieci najmocniej.
By wychowanie przyniosło dobre rezultaty, musimy najpierw spojrzeć na siebie — jacy jesteśmy i jaki wzorzec postępowania kreujemy w oczach dziecka. Po drugie, musimy mieć czas, żeby być z dziećmi, aby miały okazję na nas patrzeć. Może brzmi to absurdalnie, ale w dzisiejszym dorosłym świecie, pełnym pośpiechu i pilnych spraw, trudno znaleźć czas na to, co najważniejsze — na bycie razem z najbliższymi, tworzenie możliwości, aby mogli się nam przyglądać.
Rola przykładu jest szczególnie ważna w pierwszych latach życia dziecka, kiedy kopiuje ono niemalże zachowania rodziców, powtarza zasłyszane od nich słowa, gesty, które zaobserwowało. Jego chłonny umysł koduje, jak należy reagować i zachowywać się w różnych sytuacjach. W kolejnych latach życia dziecka nie jest to już może tak widoczne, co nie znaczy, że stało się mniej ważne. Dla dziecka, niezależnie od wieku, zawsze najbardziej wymowny będzie przykład!
Życzyłabym sobie, wszystkim rodzicom i wychowawcom, abyśmy w pełni świadomie i odpowiedzialnie mogli mówić do naszych dzieci, tak jak apostoł Paweł powiedział do wierzących w Filippi: „Bądźcie naśladowcami moimi, bracia, i patrzcie na tych, którzy postępują według wzoru, jaki w nas macie”2.
Beata Baron
1 1J 3,18. 2 Flp 3,17.