Największą zdobyczą fizyki XX wieku nie jest teoria względności ani mechanika kwantowa, ani też rozłożenie atomu, lecz ogólne zrozumienie, iż nie zetknęliśmy się jeszcze z ostateczną rzeczywistością. To opinia czołowego fizyka i astronoma sir Jamesa Jeansa.
Zestawienia wszystkich ważniejszych wypowiedzi na temat mistycznego i religijnego znaczenia nauki autorstwa wielkich teoretyków nowoczesnej fizyki zgodnie obnażają mit o obaleniu religii przez naukę. Uczeni nie wątpią w istnienie Boga, Inteligentnego Kreatora, choć różnią się rozumieniem Jego natury.
Pogląd, że nauka obaliła religię i że wobec tego wielki uczony nie może być człowiekiem wierzącym, to najbardziej rozpowszechniona i szkodliwa iluzja XXI wieku. Max Planck, ojciec nowoczesnej teorii kwantów, stwierdził, że nie przypadkiem najwięksi myśliciele wszech czasów byli osobami głęboko wierzącymi. Einstein doszedł do wniosku, że „harmonia prawa naturalnego objawia Inteligencję tak ogromną, iż w porównaniu z nią systematyczne myślenie i działanie człowieka jest jedynie maleńkim przebłyskiem intelektu”.
Pierwsze Boga odrzuciło oświecenie. Głównego wroga postępu upatrywano w Kościele, a ponieważ ten arogancko posługiwał się Biblią, fala gniewu została skierowana na wszelką nadprzyrodzoność. Judaizm i chrześcijaństwo odarto więc ze wszystkiego, co świadczyło o Bożej ingerencji we wszechświat. Zrodziła się wówczas wiara, że nauka, owa nadzieja ludzkości, rozwiąże każdy problem i odpowie na każde pytanie. Jeśli chodzi o Boga, przestała istnieć „potrzeba takowej hipotezy”.
Od tego czasu minęły stulecia. Wielka liczba odkryć dokonanych w ostatnich dziesięcioleciach skłoniła uczonych do uznania, że nie może być mowy o przypadku. Koncepcja przypadkowego powstania wszechświata i życia w ich oczach okazała się zbyt nieprawdopodobna. Ten stary pogląd o niepotrzebnym Bogu cieszy się dziś dużym powodzeniem jedynie wśród reprezentantów tzw. nauk społecznych. Znakomity fizyk Robert Griffiths stwierdził: „Jeśli potrzebujecie ateisty do rozmowy, to musicie się udać na wydział filozoficzny. Wśród fizyków takiego nie znajdziecie”.
Znane jest powiedzenie Einsteina, że prawdziwie religijnymi ludźmi w naszych zeświecczonych czasach są uczeni. Współczesna nauka dała człowiekowi możliwość ujrzenia, jak bardzo skomplikowany i nieprzypadkowy jest świat. Nauka i religia — kiedyś sobie wrogie, teraz mogą się nawet uzupełniać. Fizyk Jon Polkinghorne, dyrektor Queens College na Cambridge University, podsumował: „W swoim poszukiwaniu prawdy nauka i religia są w rzeczywistości sobie bliższe niż się powszechnie przypuszcza”.
Wszystko to prowadzi do prostego wniosku: jeśli Bóg rzeczywiście istnieje i jest odpowiedzialny za nasze istnienie, to i my w jakiś sposób jesteśmy odpowiedzialni przed Nim. A to już nie wszystkim się podoba.
K.S.