Hiroszima, 6 sierpnia 1945 roku. Po raz pierwszy w historii całe miasto jest celem bomby nuklearnej. To straszne wydarzenie staje się przyczyną śmierci tysięcy ludzi. W czasie obecnej sytuacji wojny na Ukrainie i sytuacji geopolitycznej, przypominamy zadziwiające losy adwentystów z Hiroszimy — tych wszystkich, którzy przeżyli.
Asako Furunaka, córka znanego japońskiego dyplomaty, przychodzi na świat 12 sierpnia 1921 roku. Dynamiczna i inteligentna, zostaje nauczycielką. Następnie zapisuje się na studia wieczorowe. W wieku 32 lat zostaje dziennikarką — rzecz bardzo rzadka w przypadku kobiety w tamtych czasach. Poślubia nauczyciela i choć nie mogą mieć dzieci, jej życie osobiste jest bardzo udane. Lata płyną. Gdy Asako ma koło pięćdziesiątki, wydarzenia przybierają zły obrót. Z ust męża dowiaduje się, że ten ma kochankę i chce się rozwieść. Poczucie beznadziei i gniew ogarniają biedną kobietę. Dniem i nocą doświadcza smutku i nienawiści do człowieka, którego tak kochała. Czuje, że już nigdy nie będzie mogła w nic wierzyć. Wkrótce pogrąży się w głębokiej depresji. Jej morale sięga dna. I właśnie wtedy dostaje zaproszenie do udziału w adwentystycznym nabożeństwie. Ponieważ ta pierwsza wizyta bardzo jej się spodoba, Asako zdecyduje się uczęszczać tam regularnie. Jej umęczone serce doświadcza wreszcie pokoju. Jednak w tamtym momencie nie czuje się jeszcze gotowa do przyjęcia chrztu.
Nie do wiary
Członkowie lokalnego kościoła szybko doceniają zdolności i umiejętności Asako. Co powiedziałaby na naukę dzieci w szkółce sobotniej? Ona zgadza się z radością. Pewnego szabatu opowiada dzieciom historię trzech towarzyszy Daniela, którzy zostają wrzuceni do ognistego pieca, ale wychodzą stamtąd bez szwanku1. Gdy tylko skończyła opowiadać, mały chłopiec krzyknął:
— Ta historyjka to nieprawda!
Wtedy jedna z dziewczynek mówi:
— A ja w to wierzę, ponieważ babcia mi opowiadała, że żaden z adwentystów nie został zabity, gdy Amerykanie zrzucili bombę.
Asako czuje się bezradna. Zdaje sobie sprawę, że ona też tak naprawdę nie wierzy ani w tę historię, którą właśnie opowiedziała, ani w słowa dziewczynki. Ale w tym samym momencie pewna myśl przebiega przez jej umysł: Jestem dziennikarką, czyż nie? Dlaczego więc nie miałabym zgłębić tych rewelacji? Zobaczymy, czy to, co ta mała mówi, jest prawdą, czy nie. Asako zabiera się więc do przeprowadzenia swego własnego śledztwa. Odwiedza członków kościoła, o których było wiadomo, że znajdowali się w Hiroszimie w czasie ataku bomby atomowej.
Armagedon
Rankiem 6 sierpnia 1945 roku zrzucono na miasto bombę atomową, która zniszczyła wszystko w promieniu dwóch kilometrów. Przy powierzchni ziemi temperatura sięgała sześciu tysięcy stopni Celsjusza. Niewiarygodne!
Każda osoba mieszkająca w promieniu czterech kilometrów została śmiertelnie poparzona. Wiejący z prędkością 4,4 km na sekundę gwałtowny wiatr wytworzony przez eksplozje spowodował zawalenie się wszystkich, nawet betonowych budynków. Odłamki szkła fruwały w promieniu 16 kilometrów od epicentrum. Promieniowanie tej bomby miało niesłychaną moc. Ci, których dosięgło, utracili wszystkie funkcje ciała i odporność na apoptozę, rodzaj samobójstwa komórek organizmu. Ocenia się, że z powodu samej eksplozji, pożarów i poparzeń od promieniowania zginęło 200 tys. mieszkańców Hiroszimy.
Żywe świadectwa
Czy jest możliwe, aby żaden z członków kościoła, nawet ten, który mieszkał kilometr od epicentrum, nie został zabity ani nawet zraniony? Asako nie bardzo w to wierzy. Rozmawia z wszystkimi adwentystami, którzy żyli w tamtym czasie w mieście. To, co odkrywa, bardzo ją porusza. Owego strasznego dnia, przebywając w samym centrum zniszczenia, żaden z nich nie zginał, ani nie miał najmniejszej rany. To, co opowiadała stale babcia tej dziewczynce, że Bóg uratował wszystkich adwentystów w Hiroszimie, okazało się prawdą!
W trakcie wywiadów z tymi ludźmi Asako słyszy świadectwo złożone przez Hiroko Kainou, adwentystkę, która zaskoczona przez gwałtowny wiatr, rzuciła się na kolana i modliła. Mimo że eksplozja roztrzaskała wszystkie szyby w oknach, a kawałki szkła latały wokoło, ona wyszła z domu bez jednego draśnięcia. Dwudziestu innych braci również pozostało całych i zdrowych. Chociaż wiele lat później sześciu z nich zmarło w zaawansowanym wieku, pozostali wciąż żyją i są aktywnymi społecznie ludźmi.
Mając 83 lata, Iwa Kuwamoto ewangelizuje listownie lub telefonicznie ze swego miejsca zamieszkania. W momencie bombardowania znajdowała się tylko kilometr od epicentrum. Po wyczołganiu się ze zrujnowanego budynku spostrzegła ogromny obłok w formie grzyba, który zasłonił słońce i sprawił, że w mieście zapadła ciemność. Desperacko usiłowała pomóc swemu mężowi, by uciekał przed radioaktywnym opadem. Co gorsza, prawie dosięgały ich płomienie. Iwa chwyciła rękę swego męża i powiedziała z płaczem:
— Ogień będzie tu za chwilę. Nie mogę nic zrobić, więc zgińmy tu razem. Bóg wie wszystko. Błagam cię, uwierz w Jezusa Chrystusa. Ja nie mogę cię uratować!
— Nie — odpowiedział — ja tu umrę, a ty uciekaj. Schowaj się, potem znajdź dzieci. One cię potrzebują.
Ale Iwa upiera się.
— Nie, nie uda mi się uciec przez te płomienie. Chcę umrzeć z tobą!
Mąż jej nie słucha.
— Iwa, przez długi czas buntowałem się przeciwko tobie i nie chciałem wierzyć w Boga. Ale teraz dobrze. Wierzę w zbawienie. Znów się zobaczymy. Błagam cię, ratuj się i znajdź dzieci!
Ze złamanym sercem i oczami pełnymi łez Iwa oddaliła się od męża. Biegnąc, oblała się wodą. Przeżyła i nawet odnalazła dzieci.
Tomiko Kichara, lekarka, kierowała w tamtym czasie swą własną kliniką. W nocy przed bombardowaniem wróciła do domu około drugiej godziny. Spała, kiedy wybuchła bomba. Mimo że mieszkała niedaleko, nic się na nią nie zawaliło ani nie miała żadnych ran. Ogłuszona przez eksplozję wybiegła na zewnątrz, by zobaczyć, co się stało. Wokoło było jedno wielkie spustoszenie. Rozumiejąc powagę sytuacji, natychmiast udała się do szpitala na obrzeżach miasta. Przez cały tydzień zajmowała się ofiarami dzień i noc, będąc jednym z nielicznych lekarzy, którzy przeżyli. W ciągu następnych tygodni i miesięcy po tragedii robiła wszystko, co tylko leżało w jej mocy, by pomóc ofiarom wybuchu. W ten sposób wielu z nich mogła świadczyć o Chrystusie.
Bez wątpliwości
Wszystkie te niesamowite relacje łamią niedowiarstwo naszej dziennikarki. Asako wierzy teraz w Boga z całego serca i przyjmuje chrzest. W wieku 58 lat podejmuje wezwanie, by świadczyć o wierności Pana. Zapisuje się na wydział teologii Instytutu Saniku Gakun w Japonii. Po otrzymaniu dyplomu zostaje pastorem kościoła adwentystycznego w Kashiwa. Później kościół w Kisarazu zatrudnia ją jako instruktora biblijnego. Nawet na emeryturze kontynuuje aktywną ewangelizację. I dzisiaj, mając 90 lat, Asako cieszy się doskonałym zdrowiem.
— Nie mam żadnej ziemskiej rodziny, na której mogłabym się oprzeć — mówi — ale jestem szczęśliwa, ponieważ wiem, że Bóg mnie kocha.
Ryoko Suzuki